Usiadłam na swoim łóżku. Podkurczyłam kolana pod brodę.
Wszystko szło nie tak, jak powinno. Czas mijał, a ja zamiast spędzać pierwszy
siostrzany pobyt na MŚ robiłam wszystko na opak. To wszystko przez tą cała maciejową historię!
Wstałam.
Wstałam.
Kiedy zeszłam na śniadanie wszyscy już tam byli.
Oczywiście nie obyło się bez docinków ze
strony chłopaków . Nawet sama Ewa patrzyła na mnie ,jakbym spadła z księżyca.
Nigdy nie czułam się w jej obecności tak nieswojo. Nie miałam najmniejszej
ochoty tłumaczyć się z czegoś , czego nawet nie potrafiłam wytłumaczyć, a co
dopiero nazwać. Moja starsza siostra najwyraźniej poczuła się oszukana i
postanowiła traktować mnie z dystansem. Jeden jedyny plus tej sytuacji był taki
,że Maciek siedział na drugim końcu stołówki i nie miałam szans na jakiekolwiek
nawiązanie z nim kontaktu.
Podczas tego posiłku naprawdę dałabym wszystko, aby móc
wrócić do domu . Jednak na taką słabość mogłam pozwolić sobie jedynie w myślach. Nie starczało mi odwagi, aby się poddać .
Cholerna duma zawsze wszystko komplikowała!
Wstałam od stołu i bez słowa wyszłam . Założyłam trampki
, zabrałam mp3 i postanowiłam ,że tylko ruch w tym momencie pozwoli mi nabrać
siły.
Gdy tylko wystawiłam nos poza cieplutki azyl poczułam
chłodny wiatr . Słońce świeciło ,a mimo to było zimno. Uśmiechnęłam się. Teraz
tego potrzebowałam najbardziej. Chłodnego spojrzenia na moje życie , na moją
dusze. Najpierw powoli ,a potem co raz
szybciej puściłam się biegiem w nieznaną stronę.
Muzyka -polecam czytać z tą piosenką w tle!
**
Patrzył przez okno stołówki. Dostrzegł ją natychmiast. Jej
zielony dres i rozwiane na wszystkie strony ciemne włosy.
Uśmiechała się do siebie. Nagle poczuł
potrzebę poznania jej myśli . Chciał znać każdą jej myśl , sens każdego gestu .
Była zagadką. Ledwo pojawiła się w hotelu ,a już wszyscy mówili tylko o niej.
No może czasami wiązali jej wątek z nim , ale to była już inna historia.
Najwidoczniej na tych mistrzostwach nie miała odegrać pozytywnej roli. Zresztą na własne życzenie robiła wszystko
,aby wystawić cierpliwość i zaufanie innych na ciężką próbę. Ba, była w tym
mistrzynią! W pewnym sensie to właśnie czyniło ją niezwykłą. Nie poddającą się
czyjejś opinii czy naciskowi outsiderką.
I mógłby pozwolić
sobie na ryzyko i stwierdzić ,że ją rozgryzł, gdyby nie wydarzenia z
dzisiejszej nocy. Na twarzy tej małej buntowniczki i krzykaczki pojawiły się łzy.
Cały ocean łez! Coś w nim pękło wtedy , chciał mieć ją wtedy bliżej siebie ,ale
nawet przez myśl nie pomyślał ,że będzie ją mieć ,aż tak blisko! Jej ciało tuż
przy moim dało jakąś nieznaną moc.
Musiałem ja dogonić . To była ta chwila! Albo pobiegnę za
nią teraz albo już nigdy nie zdecyduję się na to! Jeśli życie było synonimem
jednej szansy , musiałem wykorzystać ją teraz. Cokolwiek miałoby to znaczyć ,
jakiekolwiek konsekwencje miałoby to przynieść.
**
Kochałam ten wiatr rozdmuchujący moje włosy we wszystkie
możliwe kierunki. Łatwiej byłoby biec gdybym je związała i nie wchodziły mi do
oczu ,ale za bardzo uwielbiałam tą małą komplikacje. Taka właśnie byłam.
Lubiłam kłody , sprawiały ,ze życie nie było banalne. Dlatego ciągle szukałam
sposobu ,aby nie żyć według schematu . To było moje życie, a nie moich rodziców
czy mojej siostry.
Postanowiłam wrócić . Zimno dawało się już za bardzo we
znaki. Ścigając własne myśli pobiegłam na spotkanie z przeznaczeniem.
**
Biegłam ,co sił w nogach ,chciałam osiągnąć prędkość
wiatru, chciałam być jego częścią. Nagle zauważyłam zbliżającą się w moją
stronę postać. Dopiero po chwili zorientowałam się ,że to mężczyzna.
Zatrzymałam się błyskawicznie. To był On. Byłam tego niemal pewna , zielona
czapka w białe paski i czerwona kurtka. Nie mogłam się pomylić. Zauważyłam ,że
też zaczął zwalniać. Teraz mogłam już zobaczyć wyraźnie go. Był podekscytowany. Staliśmy tak oddaleni od siebie o 50 może 60
metrów i żadne z nas nie mogło się poruszyć. Bałam się, że nie będę potrafiła
go tak po prostu ominąć ,a innej drogi nie był wiec wolałam stać. Razem z
silnym podmuchem zimnego wiatru ruszył w moją stronę zdecydowanym krokiem. Zamiast
chłodu poczułam obezwładniającą falę gorąca, jakbym nagle znalazła się na
środku pustyni . Tak… zgubiłam się całkowicie w czasie i przestrzeni.
**
Byłem coraz bliżej już prawie dostrzegałem jej zagubione
spojrzenie. Kiedy dzieliło nas tylko kilka metrów wyłączyłem myślenie. Chciałem
działać instynktownie. I pierwszy raz w życiu mi się to udało. Zamiast się zatrzymać zrobiłem jeszcze dwa kroki i bez jakiekolwiek
zastanowienia, uprzedzania jej czy pytania o zgodę … pocałowałem ją. To nie był zwykły pocałunek. Zanurzyłem się w
jej ustach może trochę zbyt gwałtownie niż by wypadało. I dopiero gdy zacząłem
tracić nadzieje ,odwzajemniła go. Moja
pewność siebie osiągnęła chyba maksimum.
Mój świat stał się nagle bardzo mały. Wszędzie widziałem tylko ją mimo
,że miałem zamknięte oczy. Jej dłonie na moich policzkach , jej bliskość i usta
w których zaczynałem coraz bardziej tonąć.
**
Oddałam się temu.
Tej niewidzialnej sile ,która kazała mi być coraz bliżej i bliżej. Bariery znikały z każdą chwilą. Były tylko jego usta i jego dłonie , które zaciskał na mojej tali, jakby bał się ,że zaraz
ucieknę. Nawet nie zdawałam sobie sprawy
,jak bardzo pragnęłam tego zbliżenia. Jego usta uzależniały mnie z każdą
sekundą co raz bardziej. Traciłam całkowicie kontakt z rzeczywistością. Teraz
już byłam pewna. Nie był mi obojętny . Od pierwszej chwili ,kiedy go ujrzałam
,coś się zmieniło. I dokładnie w chwili
, kiedy to zrozumiałam, wróciła mi świadomość.
Otworzyłam oczy. Przerwałam pocałunek. Poczułam ból. Próbowałam złapać oddech. Chwyciłam jego ręce
i bezskutecznie próbowałam zabrać je ze swojej talii.
-Puść mnie! –
krzyknęłam słabym z emocji głosem.
Odsunął się.
Widziałam szok na jego twarzy, na pewno miał mnie w tym
momencie za kompletną wariatkę ,a przynajmniej to wyrażała jego twarz. Mój wzrok
pędził z zawrotną prędkością. Jakby chciał zrozumieć ,co przed chwilą się
stało. Za nic w świecie nie mogłam uspokoić oddechu, zamiast uspokoić się był
jeszcze szybszy, tak samo było z sercem.
I wtedy zrobiłam jedyną rzecz na jaką było mnie stać w
tej chwili. Uciekłam. Nie odwracałam się. Bałam się, że jak to zrobię to minie
chwila ,a ja znów zanurzę się w jego miękkich ustach.
Mimo trzęsących się nóg
,braku powietrza i walącym z
zawrotną prędkością sercu biegłam dalej.
Nie zależnie j ile metrów przebiegłam nadal czułam ,że on jest zbyt blisko.
Pozostał na moich ustach , na moim ciele, w moich myślach i .. w moim sercu.
**
Znikła. Nie wiedział ,jak długo stał tak i próbowałem
posklejać myśli. Czas nie pierwszy raz
płatał mu dzisiaj figla. Próbował uwierzyć ,że to nie był sen. Za bardzo
zabolało ,żeby to mogła być fikcja. Powolnym krokiem ruszył w stronę hotelu .
**
Kiedy wbiegłam na teren hotelu
zobaczyłam ,że wszyscy wychodzą
na zewnątrz. Ewa i Kamil,
chłopaki z kadry, trener Kruczek,
nawet cała rodzina Maćka. Było za późno ,żeby zawrócić i niezauważenie zniknąć
gdzieś na parę lat. Zresztą nie odważyłabym się tego zrobić wiedząc ,że mogę
natknąć się na Maćka. Widziałam ich
spojrzenia, musiałam wyglądać naprawdę strasznie bo w momencie kiedy dotarłam
do nich ucichli i spojrzeli się na mnie. Co wcale nie pomagało.
Stanęłam przed nimi i wtedy zabrakło mi siły. Wpadłam wprost w ramiona mojej siostry ,nie powstrzymywałam już łez. Miałam ,gdzieś ,że ci wszyscy ludzie to widzą, że będą snuć
domysły i szeptać za moimi plecami. Wszystko było nie ważne.
-Oluś ,co ci
się stało ? – spytała miękkim głosem Ewa
przytulając mnie do siebie.
- Chce.. chce
wracać. – powiedziałam dławiąc się łzami. – Mam .. mam już dość .
Wyłam jak
małe dziecko ,ale nie potrafiła tego powstrzymać.
-Gdzie jest
Maciek ? –usłyszałam ,jak Kuba dopytuje
się kogoś kto stał koło niego. Na sam dźwięk tego imienia przeszedł mnie
dreszcz.
-Nie ma go w
hotelu. – powiedział dosadnie jeden z kadrowiczów. I znów zaległa cisza. Łączyli puzzle.
Wiedziałam, że za chwile zaczną zadawać pytania , więc nie mogłam do tego
dopuścić.
Odsunęłam się
od Ewa i gotowa błagać spytałam.
- Posiedzisz
ze mną w pokoju?
Spojrzała na
mnie troskliwym ,ale też zaniepokojonym wzrokiem i kiwnęła głową. Chwyciła mnie za rękę i niczym dziecko zaprowadziła przez
tłum ludzi do hotelu.
**
Kiedy zobaczyłem ich wszystkich miałem ochotę głośno przekląć.
Powstrzymałem się w ostatniej chwili. Zapewne
chcieli jechać na trening. Rzuciłem im tylko ciche : Zaraz będę gotowy , ominąłem
ich i wszedłem do hotelu trzaskając głośno drzwiami.
**
Kolejny! xD Minimum dialogu i maksimum opisu emocji . To ,co lubię ;D Oprócz jeszcze jednej sceny ,której nie opublikowałam jeszcze tą pisało mi się najlepiej. Polecam z muzyką bo daje większy efekt , gdyby moja wyobraźnia nie oddała wszystkiego w słowach ;p
Naprawdę dziękuje za komentarze! To właśnie one zmotywowały mnie do dodania kolejnego rozdziału tak szybko .Pozdrawiam!
PS. Jeszcze 4 godzinki do MP ;D
O kurde, Maciej! Hahah, nie poznaję go! Taki racjonalny, ułożony, a tutaj proszę - dał się ponieść emocjom :) Ale bardzo mi się to podoba!
OdpowiedzUsuńhttp://na-pare-chwil.blogspot.com/
Świetne opowiadanie ! Czyta się z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńRelacja między Maćkiem a Olą jest ciekawa. Nie jest to sielankowa historia i dlatego jest taka interesująca :D
Trafiłam tutaj przez przypadek i nie żałuję!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie co prawda nieco krótkawe, pojawiło się parę literówek - znaczy się nie używasz: ą czy ę tylko proste samogłoski. Da się jednak na to przymknąć oko :)
No i oczywiście wstawiłaś tutaj mojego ulubionego skoczka - za co spory plus!
Z niecierpliwością czekam na kolejnego parta! Będę tutaj zaglądać. :)
Pozdrawiam i życzę weny!
W wolnej chwili jeśli będziesz chciała zapraszam do mnie:
http://milosci-nie-oszukasz.blogspot.com/
Uwielbiam tego bloga ! Jest super ! ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero zaczynam:
http://me-and-skijumping.blogspot.com/