niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 7




- Ej ty szwagier! – zawołałam waląc do drzwi . Wolałam nie otwierać drzwi nie swojego pokoju bez znacznego uprzedzenia. Burzliwe wydarzenia dzisiejszego dnia mnie tego nauczyły.
Drzwi się otwarł ,a raczej otworzył je Maciej. Spojrzałam na niego na chwile zapominając o tym , co miałam powiedzieć , ba na moment zapomniałam nawet jak mam na imię.
- Je.. jest Kuba ? – spytałam cicho. Zaskoczony otworzył szerzej drzwi i gestem dłoni zaprosił mnie do środka.
 No to weszłam.
W pokoju panował chaos  ,a całości dopełniała obecność wszystkich kadrowiczów z wyjątkiem Kamila, który zapewne szlajał się gdzieś z moją siostrą.
- Czy ty mnie nazwałaś szwagrem ? – powiedział rozbawiony  Kuba.
- Nie łap mnie za słówka. – wystawiłam mu język.
- Po prostu wole zostać uprzedzony  zawczasu, a nie po fakcie dowiedzieć się o potajemnym ślubie. – żartował w najlepsze dalej.
Podeszłam i walnęłam go łeb.
- Jeszcze słowo i .. – zaczęłam grozić mu .
- Tak, tak nie odezwiesz się do mnie. Słyszałem już to dzisiaj . – mrugnął do mnie  i znów się zaśmiał.
- Ja tu przynoszę ci takie nowiny ,a ty ze mnie drwisz? – powiedziałam udając żal.
- Jakie nowiny ? –wtrącił się do rozmowy lekko podirytowany Maciek.
Zamilkłam. 
 Stał za mną. Niemal czułam jego oddech na  sobie. Mimo to wzięłam się w garść i kontynuowałam.
- Podobno jakiś Włoch został kontuzjowany i nie będzie mógł wystąpić jako przedskoczek.- zaczęłam opowiadać patrząc na Kubę. – No i Kruczek dostał propozycję wystawienia dodatkowego przedskoczka oprócz Krzysztofa i Stefana.
Kuba patrzył na mnie uważnie. Był zamyślony, jak nigdy . Jego mózg nagle zaczął działać w zwolnionym tempie ,czy co ?
- I tu pojawiasz się ty i twoje zadanie!—krzyknęłam oświecając go .
Zobaczyłam ,jak jego twarz stosunkowo się zmienia. Oczy zaczynają lśnić ,a na twarzy pojawia się dziki uśmiech. Teraz zrozumiałam,  że tak właśnie wygląda człowiek , który robi to ,co kocha. Miałam nadziej ,że też kiedyś poczuje to ,co teraz przeżywał Kuba.
-Jesteś wspaniała! – wrzasnął i wręcz rzucił się na mnie. Zdezorientowana nie zdążyłam zareagować. Straciłam równowagę i wpadłam wprost na Maćka, który na szczęście miał tyle refleksu ,że przytrzymał nas ,a raczej mnie przed nie przyjemnym upadkiem .
-Kuba puść mnie ! – wrzasnęłam  zdegustowana zaistniałą sytuacją.  Kuba odsunął się ode mnie, a w tym samym czasie Maciek pomógł mi odzyskać „pion”.
Skinęłam mu głową w podzięce .
- Masz iść do trenera ,jeśli się zgadzasz oczywiście. – tym razem to ja mrugnęłam do niego i wyszłam .
**
Widziałam, jak z niewyobrażalną siłą wybija się z progu, jak zmieni się w ptaka i frunie wysoko nad skocznią. Ściskałam kciuki nie przejmując się tym , czy ktoś to widzi ,czy nie. Po pierwszej serii zajmował dobrą pozycję do ataku ,jak skomentował jego ojciec. Był 12. Miał szanse na wskoczenie do 10 albo nawet wyżej.  Potrzebny był tylko albo aż jeden naprawdę dobry skok.
Zobaczyłam czerwona linię oznaczającą punkt konstrukcyjny ,do którego niebezpiecznie zaczął się zbliżać i ścisnęłam kciuki mocniej. Było już za późno. Wylądował trochę wcześniej niż by wypadało , niż od niego wymagano ,a przede wszystkim  niż tego oczekiwał. Wykonał wściekły gest rękami, jakby chciał ukarać powietrze za zbyt wczesne lądowanie.  Odpiął narty i odszedł. Jak na razie był 6 , dobra lokata , którą pragnął zapewne uzyskać znikła .  Czasem tak bywa ,że niespodziewanie powiew wiatru zmienia całe nasze plany , cały pomysł na życie.  Maćka życie ten skok nie zmieni , ale na pewno też nie ułatwi.
Wstałam i już chciałam pójść w jego stronę , kiedy odezwała się pani Kot .
- Teraz lepiej go zostawić .
Spojrzałam na nią zdziwiona . Skąd wiedziała ,gdzie chcę iść ?
-Ale ja… -zaczęłam próbując się wytłumaczyć.
- Daj mu trochę czasu na to ,żeby ochłonął , jeśli nie chce kolejnej kłótni. – poradziła uśmiechając się do mnie krzepiąco.
- To prawda . – poparła ją Ewa.
Otwarłam buzie ,żeby coś powiedzieć , po czym zamknęłam ją i usiadłam z powrotem.  Raz w życiu chciałam być bezinteresownie miła ,ale nie to nie.
**
Szaleństwo nawet mi się udzieliło. Ściskałam Ewę i śmiałam się radośnie. Kamil wygrał. Pierwszy raz w życiu byłam z niego dumna. Nie chodziło tylko o to ,że go znałam. Poczułam się dumną Polką. Ta świadomość , że skoro jemu się udało to dlaczego nie mnie. Trzeba przyznać dodawało to skrzydeł. Najwidoczniej nie tylko ja to przeżywałam , tysiące kibiców wykrzykiwało jego imię , śpiewało fragmenty hymnu , wylewało łzy szczęścia. Kamil stał się bohaterem tej małej społeczności , która zapewne miała swój fundament w Polsce przed telewizorami , komputerami czy radiem.  Poczułam więź z tymi ludźmi , sama nie rozumiałam dlaczego i jakim cudem , ale byłam pewna ,że czułam to samo ,co oni.  Magiczne Val di fiemme rzuciło na mnie jakiś czar! Innego wytłumaczenia nie było!

**
Krótkie bo uświadomiłam sobie ,że zostało mi tylko 11 stron tego opowiadania na Wordzie. Później koniec... albo część druga . Na razie sądzę ,że koniec bo nie mam głębszego pomysłu na kontynuacje ;p
Za szybko dodaje ,ale nie mogłam się powstrzymać xD
Liczę na Wasze opinie.

sobota, 30 marca 2013

Rozdział 6

Kolejny dzień. Kolejne sportowe emocje.  Przyznam szczerze ,że obudziłam się dzisiaj w zupełnie innym humorze niż wczoraj. Głównie  za sprawą mojej rozmowy z Ewą i jej optymizmu. Od samego rana rozśmieszała mnie , przyniosła mi śniadanie do łózka i nie odstępowała nawet na krok.  Dopiero koło 11  spytała się mnie ,czy chciałabym pojechać z nią ,kadrą i zapewne z rodziną Maćka na kwalifikacje. Wahałam się . Ale byłam tak bardzo wdzięczna jej za dbanie o mnie, że uległam.  I tak się stało ,że siedzę teraz w mini autokarze. Na samym końcu z moją siostrą ,a koło nas siedzi Kamil. Sytuacja nie idealna ,ale wbrew wszystkiemu znośna. Cieszyłam się ,że Bóg wymyślił ,coś takiego ,jak drzwi z przodu i drzwi z tył. Dzięki temu niesamowitemu wynalazkowi nie musiałam przechodzić koło Maćka . Mogłam usiąść jak najdalej i nie stykać się z nim nawet spojrzeniem.  Miałam wrażenie jakby wszyscy w autokarze wiedzieli ,że coś między nami było. Czułam skrępowaną ciszę ,kiedy z Ewą przyszłyśmy  w wyznaczone miejsce ,gdzie miała odbyć się zbiórka.  Chciało mi się śmieć , ale powstrzymałam się. Maciek  był tak szczelnie otoczony przez rodzinę i kolegów, że ledwo mogłam go dostrzec.  Trochę to wyglądało , jakby wszyscy bali  się ,że zaraz rzucimy się na siebie .  Byłam ciekawa czy bardziej bali się krwawej kłótni czy soczystej sceny jak z filmów love story.  
Kiedy dojechaliśmy ujrzałam olbrzymi obiekt i pełno samobójców , którzy tak z nudów i potrzeby ciągłej adrenaliny postanowili z niego skakać. Albo mi się zdawało albo moje oczy stawały się nienaturalnie duże ,kiedy przyglądałam się skoczniom.  
Byłam bardzo ciekawa w jaki sposób rozpoczęła się ich przygoda ze skokami.  Wyobrażałam sobie jak jeden z nich w wieku 10 albo 11 lat przychodził do rodziców i mówił :Mamo ja chce skakać , mogę ? Patrząc na liczną grupę skoczków z całego świata znaczna ilość rodziców musiała się zgodzić. Może tu leżał problem ! Może to ich rodzice mieli nie po kolei w głowie!  Chyba byłam zbyt dużym ignorantem żeby to zrozumieć.
Poczekałam ,aż Ewa namiętnie pożegna się ze swoim mężem ,a później poszłyśmy razem na trybuny. Przez długi czas siedziałyśmy z tył razem ,ale kiedy Polacy zaczęli skakać  w Ewę wstąpił duch patriotyzmu i postanowiła uwiecznić ich poczynania przy pomocy swojego aparatu fotograficznego.
Wiec pozostałam sama. Zakichana patriotka!
Postanowiłam się przejść. Ludzi nie było, aż tak wielu więc dało się spokojnie spacerować.  Aż do czasu…
- Widzę, że szwagierce się nudzi .-  usłyszałam za sobą głos. Nie musiałam się odwracać ,żeby dowiedzieć się do kogo należał. Tylko jeden człowiek  kiedykolwiek nazwał mnie szwagierką. Miałam ochotę walnąć go za to.
- Samobójców dużo na tym świecie . Żadna nowość . – zadrwiłam . Nie zatrzymałam się , ba nawet nie odwróciłam się do niego po prostu szłam dalej swoim wcześniejszym tempem. Wiedziałam, że i tak pójdzie za mną.
- Oryginalna teoria. – pochwalił śmiejąc się. – Wiedziałem ,że musisz być inna skoro mój brat wziął się za dziewczyny.
Stanęłam. Posłałam mu wściekłe spojrzenie i ruszyłam dalej. Zabrakło mi komentarza  ,który by go przymknął. Chyba nikt nie jest w stanie wyobrazić obie ,jak bardzo nie byłam z siebie wtedy dumna…
- Twój braciszek masz ,aż tak długi język ,że musi ci mówić o wszystkim? – zapytałam naburmuszona.
- Wydusić coś z Maćka , co jest związane z jego burzliwym życiem uczuciowym to niewykonalne zadanie- odparł Kuba.
Miałam wrażenie ,że słowo burzliwe brzmiało jak sarkazm ,ale pewności nie miałam.
 - Nie chce mi się gadać o twoim drogim braciszku więc  zmień temat albo spadaj. – skwitowałam nie miło.
Oparłam się o barierkę i chcąc nie chcąc przyglądałam się, jak kolejni skoczkowie lądują na zmarzniętym śniegu.
- Ale jesteś nie miła. – poskarżył się i oparł się o barierkę obok mnie. – Widzę ,że trafiła kosa na kamień.
- Jeszcze słowo ,a nie będę się do ciebie odzywać – zagroziłam.
- No dobra już dobra. – odparł zrezygnowany.
Milczeliśmy.
- Jakiś nie znany mi polski skoczek będzie teraz skakać, słyszałem ,że ma świetnego brata , który gdzieś tu jest z jakąś terrorystką. – powiedział rozbawiony Kuba przyglądając się intensywnie skoku brata.
Mimowolnie zaśmiałam się. Nie potrafiłam tego powstrzymać. W końcu jestem tylko człowiekiem…
 Odwróciłam się tyłem do barierki i skoczni i zaciskając oczy czekałam. Po paru sekundach spytałam :
-Wylądował?
Kuba obserwował moje poczynania z nie małym zaskoczeniem.  Wreszcie klasnął w ręce i  powiedział:
- Skubany postawił sobie za cel przeskoczyć rekord . 133 m!  Jest pierwszy jak na razie! – zdał relacje podekscytowany Kuba .- I tak  wylądował.
Wypuściłam dyskretnie powietrze . Kiedyś zwariuje przez te jego skoki! Powinien mieć na plecach tabliczkę z napisem „Każda kłótnia lub nieporozumienie ze mną grozi moją śmiercią , która będzie tylko i wyłącznie twoją winą ! Uważaj co mówisz i robisz!”
Odwróciłam się i  kontynuowałam „oglądanie”.
- Dziwne- zaczął Kuba- Nie chcesz o nim gadać ,a przejmujesz się jego skokiem .
Spojrzał się na mnie z  pewnym siebie wyrazem twarzy.
- O Kamil już skacze .– zmieniłam temat- Mój PRAWDZYW szwagier.
Tym razem to on się zaśmiał..
- A co to ,ja jestem postacią science fiction ?- udał oburzenie .
Przewróciłam oczami.
- Chodź , zaraz będą pewnie się zbierać do odjazdu. – rzuciłam tylko i ruszyłam w kierunku szatni polskich skoczków ,gdzie byliśmy umówieni na zbiórkę.
Kuba dogonił mnie i szliśmy razem nie odzywając się do siebie już więcej.
-Tu jesteś uciekinierko – zawołała Ewa i podbiegła do nas. – A ja cię szukam po całych trybunach.
- Ty mnie opuściłaś to znalazłam sobie inne towarzystwo. – powiedziałam i wystawiłam jej język.
-Ewa musze się poskarżyć na tę pannę. – zaczął udając poważny ton Kuba – Twoja siostra  jest nie miła wobec mojej skromnej  osoby. Woli Kamila mieć w rodzinie niż mnie!
 Walnęłam się załamana w czoło. Rozbrajał mnie.
- To coś nowego – zaśmiała się Ewa – Musze powiedzieć Kamilowi ,że postanowiła uznać go jako członka rodziny po długich 3 latach dręczenia i poniżania .
Zignorowałam ich śmiechy, przyspieszyłam  i weszłam do szatni skoczków.
Nie zdążyłam zamknąć drzwi  bo to co zauważyłam  rozbiło mnie zupełnie.
W niewielkiej szatni  znajdowało się czterech chłopaków   Niby normalne, prawda? Nic bardziej mylnego…
Pierwszy  rzucił mi się w oczy na moje nieszczęście  Maciej. Patrzył na mnie zaskoczony i trzymał w ręku swój kombinezon. Jednak nie to wywołało u mnie palpitacje serca. Jedyną cześć garderoby jaką posiadał na sobie  były to granatowe bokserki w białe paski. Jego tors, ręce nogi, plecy wszystko było gołe! 
Kawałek dalej od niego stał Kamil  z w połowie ściągniętym kombinezonem odsłaniając gołą klatę. Chcąc nie chcąc musiałam przyznać ,że moja siostra nie miała aż tak złego gustu. 
Po przeciwnej stronie od nich stał zakładający buty Dawid i Piotrek ,które właśnie zamierzał zanurzyć jedną nogę w nogawce spodni.
 Zrobiłam się czerwona na twarzy  do tego stopnia, że przestraszyłam się ,że zostanie mi tak na zawsze. Prawdopodobnie zrobiłam najgłupszą minę świata i skacząc spojrzeniem od jednego do drugiego  nie potrafiłam poruszyć się nawet o milimetr .
- Ola , mogłabyś zamknąć drzwi ? - spytał zdezorientowany Kamil.
Próbowałam myśleć , próbowałam słuchać rozsądku. Ale kurde nie potrafiłam!
Nie wiem dlaczego to zrobiłam ,ale zamknęłam drzwi . Naprawdę wtedy nie rozumiałam swojego błędu . Byłam w jakimś szoku po upadkowym czy cos w tym stylu. Drzwi były zamknięte , ja odwrócona do nich plecami, a twarzą do drzwi . No właśnie, dopiero po paru sekundach , kiedy usłyszałam  za sobą salwę śmiechu zdałam sobie sprawę ,ze nadal jestem w środku . Odwróciłam się na ułamek sekundy sprawdzając czy oni nadal tam są. Zaklęłam głośna.  Zakryłam oczy rękami i niezdarnie wybiegłam z szatni nie zamykając drzwi. Bałam się, że znów zamiast wyjść okaże się ,że jestem w środku.
Dopiero  ,kiedy poczułam  zimny powiem powietrza oprzytomniałam i zdałam sobie sprawę z własnej głupoty.  Stanęłam tuż obok Ewy i Kuby i uderzając się pięścią w czoło. Załamywałam się  nad własną głupotą.
- Co z tobą? – zapytał  Kuba.
- Jestem beznadziejna ! – zawołałam nadal uderzając się w głowę ręką mając nadzieję ,że to pomorze mojemu mózgowi zacząć prawidłowo funkcjonować .
- Po co poszłaś do środka ? – zapytała zaskoczona Ewa.
- Cicho ! -  zapiszczałam słysząc ,że drzwi się otwierałam.  Usłyszałam śmiechy i już wiedziałam ,że to jedyna i nie powtarzalna polska kadra skoczków narciarskich szła w naszym kierunku.
Poczułam ,że znów robię się czerwona. Miałam nowy cel ! Unikanie spojrzeń nie jednego skoczka ,a czterech!
- Hej – przywitał się Kamil . Wkurzał mnie jego dobry humor ,tym bardziej ,że zapewne przyczyniłam się do tego .
Ewa pomachała mu radości i przesłał niewidzialnego całusa. Wywróciłam oczami odruchowo.
- To niesprawiedliwe ,wiesz? – zaczął Dawid zwracając się do mnie.   Spojrzałam na niego  - Widziałaś nas prawie nago ,a my ciebie nie .
Zaśmiał się   przez co zmroziłam go wzrokiem.
- Jeśli chodzi o ciebie to widziałam tylko twoje skarpetki zanim ubrałeś buty! – odgryzłam się .
- Czyżbym wyczuł ,że jesteś zawiedziona ? – śmiał się Piotrek.
Wypuściłam ze świstem powietrze załamana.
- Nie weszłam do waszej szatni specjalnie. Nie jestem  zboczeńcem czyhającym na wasze gołe zady! – zaprotestowałam wprawiając moich towarzyszy w jeszcze większy śmiech.
Skrzyżowałam ręce na piersiach .
 -A jakie gadki ma dzisiaj Maciek ?- spytał niespodziewanie Piotrek .
-Nieb… Nie obchodzi mnie to! –krzyknęłam zmieszana .  Miałam ochotę zapaść się pod ziemię . Najgorsze ,że doskonale zapamiętałam te jego nieszczęsne bokserki! Naprawdę byłam beznadziejna…
Wszyscy się śmiali , nawet Maciek. Najwidoczniej  dziś robiłam za błazna albo poprawiacza humoru , o ile to nie to samo.
- Dajcie jej już spokój. – stanęła w mojej obronie Ewa próbując ukryć rozbawienie.-    Wystarczająco dużo przeżyła.
- Nie zareagujesz na to, że twoja siostra podgląduje twojego męża ? – zaczepił ciągnąc temat Dawid.
- Olka , napalasz się na mojego męża ?! – udała oburzoną Ewa . Sytuacja może i mogła być zabawna ,ale dlaczego musiałam odgrywać w niej pierwsze skrzypce ?!
- Ciągle to robię , dopiero teraz to zauważyłaś droga siostro ? – powiedziałam sarkastycznie. - Zostawię wspomnienie jego gołego torsu na zawsze w swojej pamięci.
Zaśmiałam się mimowolnie . Ewa udała obrażoną i spojrzała się pełna wyrzutów na Kamila. Pozostali pękali ze śmiechu.
- To się stało dziwne . – skomentował Kamil zdezorientowany.
- Widzę ,że wesoło u was – powiedział trener Kruczek podchodząc do nas . – Wszyscy siedzą już w autokarze więc może przyłączycie się do nas ?
No i ruszyliśmy . Ewa ciągle grała swoją rolę  zazdrosnej zony , a Kamil próbował ją udobruchać. No więc byłam zmuszona iść w towarzystwie pozostałych kadrowiczów. Obok mnie szedł Kuba  ,a koło niego Dawid. Tuż za nami szli Maciek i Piotrek. Nie mogłam pozbyć się wrażeniu ,ze czyjeś spojrzenie kontroluje każdy mój ruch. Nie chodzi o to, że mnie to krępowało . Bardziej chodziło o ograniczenie wolności . Czułam się uwięziona w jego ciemnych , olśniewających tęczówkach.
**
Z okazji świat oprócz najserdeczniejszych życzeń przygotowałam dla Was ten nie za długi rozdział xD
Dzisiaj zrozumiałam ,że sezon się naprawdę skończył i nie ma co przeżywać . Od sierpnia rozpoczynamy od nowa więc przeżyjemy! Chłopaki muszą odpocząć , bo jak rozbaczyłam dzisiaj w tv wywiad z Piotrkiem zdałam sobie sprawę ,że nawet  lub przede wszystkim on ma już dość. Proszę o komentarze , oczywiście szczere komentarze ;)
Jakościowo może i nie najlepszy ,ale fajnie się go pisało i nawet wyobraźnia zaczęła mnie odrobinę ponosić xD
Pozdrawiam i jeszcze raz  Wesołego Alleluja ;)
PS. I śniegu po pachy !;p
PS1. Przepraszam za zmianę charakteru Dawida ale nie miałam wyjścia xD

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 5


Leżałam na łóżku tuż obok mnie leżała Ewa.  Czułam się jakbym znów była dzieckiem.  Niczym nieświadomą istotą o wielkich marzeniach i nie zachwianej wierze, że cały świat kręci się wokół mnie i mojego otoczenia. Szukałam w sobie tego dziecinnego pierwiastka , którego na moje szczęście nie zdążyłam się jeszcze pozbyć. Dorosłość zaczynała mnie przerastać. Chciałam się jej wyzbyć , cofnąć licznik , ułożyć idealną układankę i pozostawić ją nietkniętą na zawsze. Nie potrzebne mi były zmiany, bałam się ich .Rzadko, kiedy któraś oznaczała coś dobrego. Każda zmiana oznaczała zgodę na jakieś ustępstwo, na kolejną utratę własnej tożsamości, dlatego tak bardzo ich nienawidziłam.
- Dlaczego wszystko nie może być tak proste, jak dawniej? Dlaczego nie możemy sami decydować o tym , czy chcemy, aby coś w naszym życiu się zmieniło. Dlaczego świat musi nas zmuszać do życia według szablonu? –pytałam ,choć nie oczekiwałam odpowiedzi. To nie były pytania retoryczne . Odpowiedzi istniały, ale odpowiedź była wszystkim znana ,więc nie warta była fatyga.
- Olka , jak tak sobie myślę ,że jeśli bardzo chcesz to mogę z tobą wrócić do domu. Pomieszkam z wami do powrotu Kamila .- odparła Ewa przyglądając mi się uważnie. Znała mnie doskonale wiedziała ,że coś jest nie tak.
- Nie wiem. –powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie miałam pojęcia, czy wolałam tu zostać czy uciec . Żadna z możliwych opcji nie była idealna.
- Jak tylko zdecydujesz , daj mi znać . Spakujemy manatki i wrócimy. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie krzepiąco.- To w końcu miał być nasz wypad .
Nastała cisza.  Moje myśli krążyły wokół wysokiego bruneta, który jeszcze bardziej namieszał w moim życiu. Znałam go tak krótko ,a już każda z moich myśli związana była z nim. Zastanawiałam się czy, moją ucieczką zakończyłam naszą dziwną znajomość , czy jeszcze kiedykolwiek spojrzę w te ciemne oczy i zobaczy  w nich tą desperacką potrzebę bliskości.  Nie mogłam przecież zaprzeczać, że nic się nie stało. Nie mogłam też postawić wszystko na jedną kartę i wierzyć tylko w tą jedną rzecz. W tym momencie nie było mnie na to stać.
- Co się stało między tobą a Maćkiem ? –wypaliła prosto z mostu Ewa. Podparła się na łokciach i spojrzała prosto w moje oczy.  Oczekiwała szczerości, której nie mogłam jej dać.
Wzruszyłam ramionami. Odwróciłam wzrok. Trudniejszego pytania nie mogłam otrzymać . Moja siostra jako żona sportowca powinna wiedzieć ,że przed zawodami najważniejsza jest rozgrzewka. Teoria z szybkim wyciągnięciem drzazgi dla zmniejszenia bólu albo gwałtownym odklejeniem plastra była mitem.  Przynajmniej dla mnie.
- Przecież nie jestem ślepa !- oburzyła się . Nie miała zamiaru poddać się.
- Pocałował mnie.- wypaliłam siadając na łóżku i pochylając się do przodu.
- Naprawdę? – ucieszyła się Ewa .- To wspaniale!
Kiedy zauważyła ,że nie podzielam jej entuzjazmu dodała.
-Prawda Oluś, że wspaniale?
- Pamiętasz Szymona? –spytałam i odwróciłam się do niej. Kiedy kiwnęła głową kontynuowałam – Spotykaliśmy się przez całe gimnazjum. Jego rodzice bywali u nas na obiadach ,a my u nich. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę . Nie wyobrażałam sobie ,że może go kiedyś zabraknąć w mojej układance, aż do czasu…
- Kiedy z tobą zerwał . Pamiętam ,jak musiałam uspokajać ojca przez parę godzin przez telefon bo chciał iść do Szymona i go zbić. – przerwała mi Ewa .
- To ja z nim zerwałam.- wyrzuciłam z siebie.
- Co? – spytała zaskoczona Ewa.
- Zaczęło się robić zbyt poważnie. Szymon ciągle gadał o zaręczynach w moje 18 urodziny , wspólnym mieszkaniu ,kiedy wyjedziemy na studia i rzeczach , o których jeszcze nigdy nie zdążyłam wcześniej pomyśleć. Planował moją przyszłość, kiedy mnie przerażała każda nawet najmniejsza zmiana. Przerosło mnie to. Zerwałam z nim ,powiedziałam wam ,że to on zakończył nas związek ,żeby nie musieć odpowiadać na nie wygodne pytania.
-  Zawsze byłam pewna ,ze byłaś z nim szczęśliwa, że coś do niego czujesz. – powiedziała nadal zaskoczona  moim wyznaniem. Na jej twarzy nie było już uśmiechu , była zamyślona ,a może nawet trochę oburzona.
- Lubiłam go nic więcej. Prawda była ,ze chciałam mieć chłopaka tylko dlatego ,że ty go miałaś . – wyznałam ściszonym głosem. Nie chciałam ,żeby ktokolwiek nas usłyszał. Nie było czym się chwalić.
- Ola, zwodziłaś go 3 lata? – spytała z niedowierzaniem Ewa . Analizowała w głowie coś , szukała szufladki ze wspomnieniami ,z tego okresu.  I w końcu znalazła.- Zerwałaś z nim parę dni po moim i Kamila ślubie!
- Tej jednej rzeczy nawet dla rodzonej siostry nie mogłam zrobić. Na weselu przestraszyłam się wizji  stanięcia przed ołtarzem z Szymonem.
- Kiedy niby oczekiwałam od ciebie zwodzenia Szymona czy wychodzenia za niego ?!- podniosła głos na znak podenerwowania.
- Zrozum ,kiedy się wyprowadziłaś bałam się, że nie będziemy miały już ze sobą nic wspólnego . Wymyśliłam wtedy ,że skoro ty masz chłopaka to ja też będę mieć . To miało nas na nowo zbliżyć do siebie, – dokończyłam kulawo.
Ewa kręciła głową zdezorientowana. Była w szoku. Podniosła się i usiada tuż obok mnie  . Wyciągnęła ręce i przytuliła mnie.
- Nie zależnie ,co będzie się zmieniać w naszym , w moim lub w twoim życiu ja i tak pozostanę twoją siostrą. Zawsze będziesz należeć do najważniejszych osób w moim życiu .
Czułam ,że ta rozmowa coś między nami zmieni. Już prawie wszystkie karty leżały odkryte , przez to nasza siostrzana przyjaźń mogła stać się jedynie silniejsza.
- Boisz się bardziej ,że zranisz Maćka czy przerasta cię świadomość ,że możesz naprawdę coś do niego czuć ? –spytała ostrożnie Ewa lustrując moją reakcję.
Nie miałam pojęcia ,co mam jej odpowiedzieć. W pewnym sensie trafiła w sedno. Maciek wzbudzał we mnie tysiące emocji , o których istnienia nie miałam wcześniej pojęcia. Prawdopodobnie mógłby być ideałem chłopaka ,przystojny, inteligentny z pasją . Problem leżał we mnie . Nigdy tak naprawdę nie wierzyłam w księcia z bajki czy rycerza na białym koniu . Zawsze najważniejsza byłam ja i mój maleńki świat ,który chciałam samodzielnie zbudować. Cegiełka po cegiełce ,aby spełnić każdy swój cel w życiu, aby nie żałować ani chwili. Relacje damsko –męskie i jej konsekwencje uważałam raczej powiązane bardziej z przyszłością ,a nie teraźniejszością. Wiedziałam ,że jeśli pewnego dnia w moim życiu pojawi się miłość to zaakceptuję to i będę wiedziała ,że to właśnie ta chwila ,aby dołożyć kolejną cegiełkę . Teraz wiem ,że to były tylko dziecinne mrzonki…
-To i to .- wyrzuciłam z siebie odwracając wzrok.
Zapadła cisza. Długa i ciężka jak tysiące kłamstw ,cisza.
- Po tym wszystkim, co ci powiedziałam mogę mieć do ciebie jedną prośbę ? –spytałam  drżącym głosem.
- Oczywiście – zapewniła mnie uśmiechając się do mnie krzepiąco.
- Nie pozwól , abym jeszcze kiedykolwiek została sam na sam z Maćkiem. Proszę. – odparłam powstrzymując napływające do oczu łzy. Nie usłyszałam odpowiedzi Ewy. Uznałam ,że cisza to potwierdzenie ,a może po prostu byłam za głęboko w swoich rozmyślaniach ,aby jakikolwiek głos mógł się przedostać do mojej głowy.


**
Wiem, wiem. Krótko;p To taki przerywnik w akcjixD Akcja to trochę dużo powiedziane,ale co tam ;p
Kolejna część będzie dłuższa i myśle ,że zabawniejsza ;p
Dziękuję za komentarze i proszę o kolejne !xD
Zastanawiam się już nawet nad drugą cześcią tego opowiadania,ale to odległa przyszlosc ;p

środa, 27 marca 2013

Rozdział 4



Usiadłam na swoim łóżku. Podkurczyłam kolana pod brodę. Wszystko szło nie tak, jak powinno. Czas mijał, a ja zamiast spędzać pierwszy siostrzany pobyt na MŚ robiłam wszystko na opak. To wszystko przez  tą cała maciejową  historię!
 Wstałam.
Kiedy zeszłam na śniadanie wszyscy już tam byli. Oczywiście nie obyło się bez docinków  ze strony chłopaków . Nawet sama Ewa patrzyła na mnie ,jakbym spadła z księżyca. Nigdy nie czułam się w jej obecności tak nieswojo. Nie miałam najmniejszej ochoty tłumaczyć się z czegoś , czego nawet nie potrafiłam wytłumaczyć, a co dopiero nazwać. Moja starsza siostra najwyraźniej poczuła się oszukana i postanowiła traktować mnie z dystansem. Jeden jedyny plus tej sytuacji był taki ,że Maciek siedział na drugim końcu stołówki i nie miałam szans na jakiekolwiek nawiązanie z nim kontaktu.
Podczas tego posiłku naprawdę dałabym wszystko, aby móc wrócić do domu . Jednak na taką słabość mogłam pozwolić sobie jedynie w myślach.  Nie starczało mi odwagi, aby się poddać . Cholerna duma zawsze wszystko komplikowała!
Wstałam od stołu i bez słowa wyszłam . Założyłam trampki , zabrałam mp3 i postanowiłam ,że tylko ruch w tym momencie pozwoli mi nabrać siły.
Gdy tylko wystawiłam nos poza cieplutki azyl poczułam chłodny wiatr . Słońce świeciło ,a mimo to było zimno. Uśmiechnęłam się. Teraz tego potrzebowałam najbardziej. Chłodnego spojrzenia na moje życie , na moją dusze.  Najpierw powoli ,a potem co raz szybciej puściłam się biegiem w nieznaną stronę. 
Muzyka -polecam czytać z tą piosenką w tle!
**
Patrzył przez okno stołówki. Dostrzegł ją natychmiast. Jej zielony  dres  i rozwiane na wszystkie strony ciemne włosy. Uśmiechała się do siebie.  Nagle poczuł potrzebę poznania jej myśli . Chciał znać każdą jej myśl , sens każdego gestu . Była zagadką. Ledwo pojawiła się w hotelu ,a już wszyscy mówili tylko o niej. No może czasami wiązali jej wątek z nim , ale to była już inna historia. Najwidoczniej na tych mistrzostwach nie miała odegrać pozytywnej roli.  Zresztą na własne życzenie robiła wszystko ,aby wystawić cierpliwość i zaufanie innych na ciężką próbę. Ba, była w tym mistrzynią! W pewnym sensie to właśnie czyniło ją niezwykłą. Nie poddającą się czyjejś opinii czy naciskowi outsiderką.
 I mógłby pozwolić sobie na ryzyko i stwierdzić ,że ją rozgryzł, gdyby nie wydarzenia z dzisiejszej nocy. Na twarzy tej małej buntowniczki i krzykaczki pojawiły się łzy. Cały ocean łez! Coś w nim pękło wtedy , chciał mieć ją wtedy bliżej siebie ,ale nawet przez myśl nie pomyślał ,że będzie ją mieć ,aż tak blisko! Jej ciało tuż przy moim dało jakąś nieznaną moc.
Musiałem ja dogonić . To była ta chwila! Albo pobiegnę za nią teraz albo już nigdy nie zdecyduję się na to! Jeśli życie było synonimem jednej szansy , musiałem wykorzystać ją teraz. Cokolwiek miałoby to znaczyć , jakiekolwiek konsekwencje miałoby to przynieść.
**
Kochałam ten wiatr rozdmuchujący moje włosy we wszystkie możliwe kierunki. Łatwiej byłoby biec gdybym je związała i nie wchodziły mi do oczu ,ale za bardzo uwielbiałam tą małą komplikacje. Taka właśnie byłam. Lubiłam kłody , sprawiały ,ze życie nie było banalne. Dlatego ciągle szukałam sposobu ,aby nie żyć według schematu . To było moje życie, a nie moich rodziców czy mojej siostry.
Postanowiłam wrócić . Zimno dawało się już za bardzo we znaki. Ścigając własne myśli pobiegłam na spotkanie z przeznaczeniem.
**
Biegłam ,co sił w nogach ,chciałam osiągnąć prędkość wiatru, chciałam być jego częścią. Nagle zauważyłam zbliżającą się w moją stronę postać. Dopiero po chwili zorientowałam się ,że to mężczyzna. Zatrzymałam się błyskawicznie. To był On. Byłam tego niemal pewna , zielona czapka w białe paski i czerwona kurtka. Nie mogłam się pomylić. Zauważyłam ,że też zaczął zwalniać. Teraz mogłam już zobaczyć wyraźnie go. Był podekscytowany.  Staliśmy tak oddaleni od siebie o 50 może 60 metrów i żadne z nas nie mogło się poruszyć. Bałam się, że nie będę potrafiła go tak po prostu ominąć ,a innej drogi nie był wiec wolałam stać. Razem z silnym podmuchem zimnego wiatru ruszył w moją stronę zdecydowanym krokiem. Zamiast chłodu poczułam obezwładniającą falę gorąca, jakbym nagle znalazła się na środku pustyni . Tak… zgubiłam się całkowicie w czasie i przestrzeni.
**
Byłem coraz bliżej już prawie dostrzegałem jej zagubione spojrzenie. Kiedy dzieliło nas tylko kilka metrów wyłączyłem myślenie. Chciałem działać instynktownie. I pierwszy raz w życiu mi się to udało.  Zamiast się zatrzymać  zrobiłem jeszcze dwa kroki i bez jakiekolwiek zastanowienia, uprzedzania jej czy pytania o zgodę … pocałowałem ją.  To nie był zwykły pocałunek. Zanurzyłem się w jej ustach może trochę zbyt gwałtownie niż by wypadało. I dopiero gdy zacząłem tracić nadzieje ,odwzajemniła go.  Moja pewność siebie osiągnęła chyba maksimum.  Mój świat stał się nagle bardzo mały. Wszędzie widziałem tylko ją mimo ,że miałem zamknięte oczy. Jej dłonie na moich policzkach , jej bliskość i usta w których zaczynałem coraz bardziej tonąć.
**
Oddałam się  temu. Tej niewidzialnej sile ,która kazała mi być coraz bliżej i bliżej.  Bariery znikały z każdą chwilą.  Były tylko jego usta i  jego dłonie , które zaciskał  na mojej tali, jakby bał się ,że zaraz ucieknę.  Nawet nie zdawałam sobie sprawy ,jak bardzo pragnęłam tego zbliżenia. Jego usta uzależniały mnie z każdą sekundą co raz bardziej. Traciłam całkowicie kontakt z rzeczywistością. Teraz już byłam pewna. Nie był mi obojętny . Od pierwszej chwili ,kiedy go ujrzałam ,coś się zmieniło.   I dokładnie w chwili , kiedy to zrozumiałam, wróciła mi świadomość.
Otworzyłam oczy. Przerwałam pocałunek. Poczułam ból.  Próbowałam złapać oddech. Chwyciłam jego ręce i bezskutecznie próbowałam zabrać je ze swojej talii. 
-Puść mnie! – krzyknęłam słabym  z emocji głosem. Odsunął się.
Widziałam szok na jego twarzy, na pewno miał mnie w tym momencie za kompletną wariatkę ,a przynajmniej to wyrażała jego twarz. Mój wzrok pędził z zawrotną prędkością. Jakby chciał zrozumieć ,co przed chwilą się stało. Za nic w świecie nie mogłam uspokoić oddechu, zamiast uspokoić się był jeszcze szybszy, tak samo było z sercem.
I wtedy zrobiłam jedyną rzecz na jaką było mnie stać w tej chwili. Uciekłam. Nie odwracałam się. Bałam się, że jak to zrobię to minie chwila ,a ja znów zanurzę się w jego miękkich ustach.
Mimo trzęsących się nóg  ,braku powietrza i  walącym z zawrotną prędkością sercu biegłam dalej.  Nie zależnie j ile metrów przebiegłam nadal czułam ,że on jest zbyt blisko. Pozostał na moich ustach , na moim ciele, w moich myślach i .. w moim sercu.
**
Znikła. Nie wiedział ,jak długo stał tak i próbowałem posklejać myśli.  Czas nie pierwszy raz płatał mu dzisiaj figla. Próbował uwierzyć ,że to nie był sen. Za bardzo zabolało ,żeby to mogła być fikcja. Powolnym krokiem ruszył w stronę hotelu .
**
Kiedy wbiegłam na teren  hotelu  zobaczyłam ,że wszyscy wychodzą  na zewnątrz. Ewa i Kamil,  chłopaki z kadry,  trener Kruczek, nawet cała rodzina Maćka. Było za późno ,żeby zawrócić i niezauważenie zniknąć gdzieś na parę lat. Zresztą nie odważyłabym się tego zrobić wiedząc ,że mogę natknąć się na Maćka.  Widziałam ich spojrzenia, musiałam wyglądać naprawdę strasznie bo w momencie kiedy dotarłam do nich ucichli i spojrzeli się na mnie. Co wcale nie pomagało. 
Stanęłam przed nimi i wtedy zabrakło mi siły.  Wpadłam wprost w  ramiona mojej siostry  ,nie powstrzymywałam już łez. Miałam ,gdzieś ,że  ci wszyscy ludzie to widzą, że będą snuć domysły i szeptać za moimi plecami. Wszystko było nie ważne.
-Oluś ,co ci się stało ? – spytała miękkim głosem Ewa  przytulając mnie do siebie.
- Chce.. chce wracać. – powiedziałam dławiąc się łzami. – Mam .. mam już dość .
Wyłam jak małe dziecko ,ale nie potrafiła tego powstrzymać.
-Gdzie jest Maciek ? –usłyszałam ,jak Kuba  dopytuje się kogoś kto stał koło niego. Na sam dźwięk tego imienia przeszedł mnie dreszcz.
-Nie ma go w hotelu. – powiedział dosadnie jeden z kadrowiczów.  I znów zaległa cisza. Łączyli puzzle. Wiedziałam, że za chwile zaczną zadawać pytania , więc nie mogłam do tego dopuścić.
Odsunęłam się od  Ewa i gotowa błagać spytałam.
- Posiedzisz ze mną w pokoju?
Spojrzała na mnie troskliwym ,ale też zaniepokojonym wzrokiem i kiwnęła  głową. Chwyciła mnie  za rękę i niczym dziecko zaprowadziła przez tłum ludzi do hotelu.
**
Kiedy zobaczyłem ich wszystkich miałem ochotę głośno przekląć.  Powstrzymałem się w ostatniej chwili. Zapewne chcieli jechać na trening. Rzuciłem im tylko ciche : Zaraz będę gotowy  , ominąłem  ich i wszedłem do hotelu trzaskając głośno drzwiami.
**
Kolejny! xD Minimum dialogu i maksimum opisu emocji . To ,co lubię ;D Oprócz jeszcze jednej sceny ,której nie opublikowałam jeszcze tą pisało mi się najlepiej. Polecam z muzyką bo daje większy efekt , gdyby moja wyobraźnia nie oddała wszystkiego w słowach ;p 
Naprawdę dziękuje za komentarze! To właśnie one zmotywowały mnie do dodania kolejnego rozdziału tak szybko .Pozdrawiam!     
PS. Jeszcze 4 godzinki do MP ;D

wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 3


Wokół szepty. Moje rozdrażnienie. Jego dłonie. Bezpieczeństwo. Miękka skóra. Wolność.  Jego długie palce na moich ramionach.  Moja twarz na jego torsie. Wieczność. Spokój. Potem znów te głosy. Nie rozumiem żadnego słowa. Jestem gdzieś po środku świadomości i snu.  Czuje takie wewnętrzne światło. Teraz już wiem ,że to nie sen. To rzeczywistość.  Słyszę głośne trzaśnięcie drzwi i chwile później otwieram oczy.

- Państwo młodzi już się obudzili ? – zapytał twardo męski głos.

Mimowolnie drgnęłam. Wszędzie było jego ciało. Wspomnienia wracały bardzo wolno. Poczułam powiew zimnego powietrza ,kiedy jego dłonie znikły z mojego ciała. I wtedy wszystko sobie przypomniałam.
Maciek przeklął głośno ,a ja odruchowo naciągnęłam na siebie kołdrę i usiadłam, mimo ,ze przecież byłam kompletnie ubrana. Poczułam fale gorąca ,gdy spostrzegłam ,kto jest w pokoju oprócz nas. Kiedy przeskakiwałam spojrzeniem z jednego niespodziewanego gościa na drugiego poczułam, że moje oczy są jeszcze większe ,a twarz jeszcze bardziej czerwona. Kamil, trener chłopaków, Maćka ojciec , jakaś kobieta ,która zapewne była panią Kot i starszy brat. Każdy miał inną minę od rozbawionej do rozwścieczonej , zaniepokojonej czy zszokowanej. 
Miałam ochotę zniknąć! Raz na zawsze opuścić tą planetę!

-Dobrze się spało ? – spytał poddenerwowany pan Kot. Zakryłam twarz rękami. Byłam tak cholernie ciekawa wyrazu twarzy Maćka ,ale wtedy musiałabym zmierzyć się z jeszcze jednym spojrzeniem, a tego byłoby już za wiele.

- To nie było tak jak wygląda, my po prostu razem spaliśmy... – próbował wybronić się Maciek. Usłyszałam czyiś śmiech. Odsunęłam dłonie z twarzy.  To był śmiech jego brata.

- Brat , kompromitujesz się. – skwitował rozbawiony . Spojrzałam na niego wściekle. Jak mógł żartować sobie w najbardziej żenującej chwili mojego życia?!

Spojrzał na mnie i podszedł w naszą stronę.
- Jestem Kuba ,twój szwagier. – zażartował .

Wyciągnął rękę . Zgromiłam go wzrokiem, ale mimo to podałam mu rękę.
- Olka- powiedziałam tak cicho ,że ledwo było można mnie usłyszeć.

- Kuba !Daj spokój! – rzucił wkurzony Maciek w stronę brata . Chłopak podniósł ręce udając niewiniątko  i już się nie odezwał .

- Maciej , masz jakieś racjonalne wytłumaczenie dlaczego Ola nocowała w twoim łóżku?- zapytał trener Kruczek.

- Sama przyszłam . To moja wina .- odpowiedziałam zanim Maciej zdążył się odezwać . Nie wiem skąd poczułam tyle odwagi .

- Ale to ja namówiłem cię, żebyś została – odparł podirytowany Maciek . Sam jego ton głosy wywołał we mnie złość. Słowa tylko to spotęgowały.
Wygramoliłam się z łóżka błyskawicznie , stanęłam obok i skierowałam mój wzrok  w jego stronę. Czułam ,że wszyscy lustrują każdy mój ruch ,ale znów mój cel był tylko jeden.

- Zostałam bo chciałam ,a nie bo mnie niby do czegoś namówiłeś!-podniosłam głos nie kontrolując tego. Czułam jakbym była tylko ja i on i … nasza kolejna kłótnia…

- Ty? Byłaś tak roztrzęsiona ,że w życiu byś się nie zdecydowała sama! –odbijał piłeczkę.
Mierzyliśmy się ostrymi jak brzytwa spojrzeniami. Żadne z nas nie chciało przegrać.

- Nie rozśmieszaj mnie !- zaśmiałam się gorzko i już chciałam kontynuować gdy ktoś mi przerwał.

-Dosyć!- wrzasnął ojciec Maćka. Oboje spojrzeliśmy na niego.- Kłócicie się oto , które z was bardziej chciało spać z drugim ? Zwariowaliście ?!

Splotłam ręce na piersiach , zła ,że ktoś śmiał przerwać nasza wymianę zdań.
-To w ogóle nie o to chodzi .-powiedział Maciek .

- No właśnie. – odpowiedziałam rozdrażniona.

- To nie moja wina ,że ona nie potrafi inaczej rozmawiać.  - odparł Maciek.

-Ja ?! To ty ciągle prowokujesz kolejna i kolejna kłótnie! – wszystko się we mnie na nowo zaczęło gotować. Musiał robić to specjalnie innego wytłumaczenia nie było!

- Jesteście nie możliwi !- wrzasnął znów pan Kot .- Mieliście się uspokoić ,a nie wynajdować nowy temat do  kłótni.

- Ja się nie kłócę  tylko rozmawiam z pana synem .–odparłam siląc się na grzeczny ton – A teraz pozwolą państwo ,ale pójdę już do swojego pokoju . Przedstawienie skończone.

Wyrzuciłam z siebie i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Wiem , byłam bezczelna . Na pewno zapadnę w pamięci jego rodziców . Wątpię, żeby pozytywnie ,ale jednak.
**
Dziś krócej niż ostatnio;p Chciałam,żeby kolejna scena była dodana osobno więc zamiast jednej dłoższej będą dwie krótsze .
Dzięki za miłe słowa i proszę o szczere komentarze;)
Głowna zasada : krytykujesz-uzasadnij, chwalisz- uzasadnij ;p Takie czasy ,że jedno słowo już nie wystarcza xD
Pozdrawiam !
PS. Jutro szykują się naprawdę historyczne emocje w konkursie indywidualnym na MP! Zresztą jaki cały sezon taki ostatni konkurs ;p

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 2



Siedziałam na ławce wokół było tyle rozanielonych kibiców ,a ja czułam się jak kosmita. Naprawdę nie rozumiałam ich wiary w ten sport. Siedzieli w zimnie , większość zmagań sportowych nie byli w stanie do końca dostrzec ,a mimo to szaleli ze szczęścia. Dlatego tak bardzo się wyróżniałam, siedziałam zmarznięta z posępną miną.  Miliony emocji kumulowało się teraz w mojej głowie. Czułam smutek, żal, strach, zawód, zdradę, wstyd. Tego wszystkiego było zbyt wiele . Wtedy usłyszałam te nazwisko. Arbiter wrzasnął, że na belce zasiadł właśnie Maciej Kot.
Podniosłam błyskawicznie głowę . Poczułam jak ręce mi drżą ,a serce przyspiesza. Wstałam z wrażenia. Bałam się o niego. Ewa miała rację byłam głupia i nieodpowiedzialna. Chyba nawet Kamil miał racje… Ten skok , te kilkadziesiąt sekund może na zawsze zmienić jego i moje życie. Zacisnęłam kciuki i szeptałam do siebie bez przerwy :Maciek dasz rade ,proszę daj radę . I tak na okrągło. Warunki się pogorszyły , przetrzymywali go na belce. Moja cierpliwość , moje zdrowie psychiczne jak i fizyczne zostało wystawione na próbę.  Arbiter wrzasnął jeszcze raz jego nazwisko i zobaczyłam jak niewielka postać z zawrotną prędkością zmierza ku nam, ku bezpiecznej śnieżnej tafli.

Wybił się z progu i szybował przez parę następnych sekund. Nie jestem pewna czy mrugałam , obserwowałam każdy jego ruch . Wstrzymałam oddech gdy podchodził do lądowania.  Odległość była nie zła tak mi się przynajmniej wydawało. Kiedy z telemarkiem wylądował wypuściłam  z ulgą powietrze.  Nadal nie mogłam przestać na niego patrzeć . Nie wydawał się zadowolony ,żaden gest na to nie wskazywał, był poważny. I czułam ,że miałam coś z tym wspólnego , a nawet zapewne duże COŚ.  Zajął drugie miejsce po tym skoku. Ważniejsze jednak było to ,że moje zachowanie nie wpłynęło na niego ,aż tak jak obawiała się Ewa i Kamil ,a nawet ja. 

-Obserwowałam cię. – powiedziała Ewa siadając tuż obok mnie.  Nie wiem dlaczego ale nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy.- Przejęłaś się jego skokiem i to bardzo.

Nie odpowiedziałam . Bałam się ,że znów nie będę potrafiła być szczera . Pokiwałam lekko głową.

- Musisz z nim porozmawiać . Maciek nie jest taki zły na pewno ci wybaczy. Musisz tylko dać mu szanse.

Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Nie wiem dlaczego beczałam. Nagle poczułam się słaba . Wszystkie emocje chciały wypłynąć, a że było to niemożliwe , więc pojawiły się łzy.

- Ewa, mogę wrócić do hotelu ?- spytałam drżącym z emocji głosem . Patrzyła na mnie z czułością ale też ze  zdziwieniem . Chciała odczytać moje myśli  Później zrobiła coś ,co utwierdziło mnie w przekonaniu, że kocham moją starszą siostrę i nic ani nikt tego nie zmieni. Bez słowa podała mi klucz do pokoju i posłała pokrzepiający uśmiech.  Nie dawała mi żadnych lekcji życia ,ani tysiąca porad odpowiednich do sytuacji. Zaakceptowała moją decyzję , usytuowała się do niej i wspierała mnie tym jednym nie werbalnym gestem.

Kiedy oddalałam się od skoczni moje serce robiło się coraz cięższe ,a łzy spływały trochę częściej niż parę chwil temu. Wiedziałam ,że uciekłam , nie zdawałam sobie jedynie sprawę przed czym….

**

            Zaraz po przyjściu do pokoju położyłam się do łóżka. Byłam wycieńczona . Czym? Emocjami. Usnęłam. Przebudziłam się tylko raz , kiedy ktoś wszedł do pokoju. Nie otwierałam oczu. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę z Ewą.

- Olka ,śpisz? –spytała cicho Ewa stając nad moim łóżkiem. – Maciek chce z tobą porozmawiać, mówi ,że to pilne.

Moje serce zaczęło szybciej bić . Chciał rozmawiać ze mną! Pewnie nadal był wściekły… Z resztą nic w tym dziwnego . Nie mogłam dopuścić do tej rozmowy, nie teraz. Potrzebowałam czasu , więcej energii, teraz byłam zbyt słaba.  Udawałam więc dalej ,że smacznie śpię.

- Oluś, on miał mały wypadek, zgódź się. – próbowała dalej mnie przekonać .

 Niemal podskoczyłam gdy dotarło do mnie to ,co powiedziała. Mimo to udało mi się zapanować nad swoim ciałem . Pozory były ważne. W środku toczyłam wojnę. Miałam ochotę ryczeć , krzyczeć i użalać się nad sobą jednocześnie.  To była w końcu moja wina! Przeze mnie ten cholerny wypadek ! Musiałam być silna. Ewa w końcu wyszła. Nie wiem ,czy była bardziej zła czy rozczarowana. Mimo to znów usnęłam.

**

       Moje serce wariowało, puls przyspieszył , obrazy szalały w mojej głowie. Niemal wrzeszcząc obudziłam się z przeraźliwego koszmaru. Śniłam o Nim. Byłam przyczyną jego śmierci, jego katem zadającym ostateczny cios. Jego pogrzeb i te oskarżające spojrzenia, wyzwiska i multum wylanych łez ludzi ,których nie znałam. Wszyscy mnie nienawidzili z Jego rodziną , Ewą i Kamilem na czele. Ten sen za bardzo wrył się w moją podświadomość , realistyczne sceny przewijały się przez moje oczy jak w kalejdoskopie. Nie potrafiłam tego powstrzymać. Nagle coś mnie tknęło. Wstałam i wyszłam z pokoju. Doskonale wiedziałam ,co powinnam zrobić.

**

Nacisnęłam klamkę i bez zastanowienia weszłam do środka. Ciemność  ledwo pozwalała mi się poruszać. Dostrzegłam dwa łóżka. Po omacku doszłam do pierwszego łóżka. To nie był on. Ruszyłam dalej. Kolejne łóżko znajdowało się pod oknem w rogu. Ulżyło mi ,kiedy zobaczyłam ,że to On. Leżał tu, czyli nie mogło być tak źle. Przykucnęłam przy jego łóżku. Jego głowa odwrócona była w moją stronę . Miarowy oddech świadczył o tym, że spał. Mimo ciemności dostrzegłam bandaż na głowie i plaster na twarzy. Poczułam , że łzy z moich oczu. Zawsze ładowały się nie proszone! Sen wrócił.  W jednej chwili zapragnęłam poczuć jego bicie serca, spojrzeć w jego ciemne oczy , albo usłyszeć choć jedno słowo , nieważne ,czy obraźliwe czy też nie. Wyciągnęłam rękę, aby dotknąć jego policzka. Dotknęłam plaster opuszkiem palca. Przeszedł mnie dreszcz, jakbym poczuła jego ból. Przesunęłam palce wzdłuż jego policzka. Jego skóra była taka miękka, pełna życia. Ulżyło mi. Dopiero ,kiedy mój wzrok padł na jego oczy poczułam ,że napięcie i palpitacja serca powraca. Spostrzegłam parę tęczówek wpatrzonych we mnie. Nie ruszał się , nie mówił nic tylko patrzył.

Łzy znów powróciła. Nie wiem czy bardziej czułam ulgę czy po prostu zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo jestem bezbronna . Nie miałam pojęcia. Po prostu ryczałam. Odsunęłam rękę.

-Czemu płaczesz?- zapytał szeptem. Zamiast powstrzymać ten nieuzasadniony potok łez , rozkleiłam się jeszcze bardziej.  To wszystko przez jego głos. Tym razem na pewno była to ulga.

- Nie chciałam cię zabić. – mamrotałam bez sensu próbując  nie udolnie się wybronić.

- Przecież ja żyję .- odparł zaskoczony  moimi słowami Maciek .- Nic mi nie jest to tylko parę zadrapań.

Nagle zobaczyłam ,że Maciek odsuwa się kawałek i odchyla kołdrę. Machnął głową  w geście zaproszenia. O wiele zbyt późno zdałam sobie sprawę z tego ,o co mu chodziło . On chciał abym położyła się koło niego!

- No chodź. – ponaglił mnie trochę zniecierpliwiony  chłopak.  Zawahałam się jeszcze raz ,a później … To co zrobiłam później zaskoczyło nie tylko jego, ale też mnie. Położyłam  się na jego łóżku. Pod jego kołdrą i wtuliłam się w jego ciało. Objęłam jego szyje i utonęłam w jego zapachu. Nie chciałam już nigdy go puścić , niezależnie jak bardzo było mu nie wygodnie, jak bardzo żenowała go ta sytuacja. Chciałam ,pozostać tu na zawsze. Potrzebowałam tego ciepła, właśnie jego ciepła.

Dopiero po paru chwilach Maciek zareagował i delikatnie odwzajemnił uścisk .

Naprawdę i tym raz nie wyłapałam momentu ,w którym powróciłam do krainy snów. Musiało to nastąpić bardzo szybko bo ostatnie ,co zapamiętałam z tej nocy to czyjeś dłonie ,które delikatnie głaskały moje włosy.

 Koszmar już nie powrócił. Czułam się zbyt bezpiecznie ,aby było to możliwe. Maciejowe ramiona sprawiały ,że pierwszy raz poczułam się niezniszczalna.
**

Dopiero po powtórnym przeczytaniu tego rozdziału zdałam sobie sprawę ,że Olka co po chwile ryczy xD Przepraszam za to ! Czasem trzeba xD
Sezon 2012/13 zakończony ... Jeszcze do końca w to nie uwierzyłam . Spadnę na ziemię prawdopodobnie w piątek ,kiedy nie będzie kwalifikacji do sobotniego czy niedzielnego konkursu. Klapnę na dwie nogi bo o telemarku nie będzie mowy ;)
A wy jak sobie radzicie po zakończeni sezonu?
Jeśli piszecie opowiadania to podawajcie linki z miłą chęcią poczytam w wolnej chwili ;D
Pozdrawiam wszystkich!