Spałam jak dziecko. Nie pamiętam, żebym
kiedykolwiek miała tak twardy sen. Zapewne spałabym o wiele dłużej ,gdyby nie…
gdyby ktoś bezczelnie nie zaczął walić w drzwi mojego pokoju.
Uderzenia
były tak irytujące ,że za nic w świecie nie dało się ich zignorować.
Choć próbowałam niejednokrotnie!
Chwiejnym krokiem wstałam z łóżka i podeszłam
do drzwi. Klnąc w międzyczasie odkluczyłam zamek i uchyliłam drzwi.
Maciek. No tak. Któżby inny mógł wpaść na
pomysł ,żeby budzić mnie w środku ‘nocy’. Poczułam tak ogromną ochotę zapakować
go do bagażnika , wtargać na skocznię i zrzucić z samej góry . Bez nart na
pewno nie poradziłby sobie tak dobrze!
W końcu mnie obudził więc ,co jak co ,ale
kara mu się należała bez dwóch zdań.
-Czego znowu ode mnie chcesz?- warknęłam na
przywitanie jednocześnie ziewając potężnie.
-Nie musisz okazywać, aż tyle entuzjazmu
przez to ,że mnie widzisz.- powiedział pobłażliwym tonem.- Mam do ciebie
propozycję nie do odrzucenia.
-Każdą propozycję można odrzucić. Na pewno
znasz definicję tego słowa?
Zignorował mój niemiły ton . Muszę przyznać
,że miał niezłą cierpliwość. Nie podejrzewałabym go o to.
- Mogę wejść? – spytał .
- Jestem w piżamie, a to jest moja tymczasowa
sypialnia. Dodam ,że jest wcześniej rano. Teraz odpowiedź jest już zupełnie
oczywista. – zironizowałam zaspana.
Wywrócił oczami. Zrobił krok w moją stronę.
Nasze ciała się stykały. Twarze były zbyt blisko. Naprawdę nie wiedziałam,
gdzie mam zatrzymać swój wzrok. Dusiłam się . Mimo to nie mogłam się poddać.
-Chcesz tak stać cały dzień?-spytał mierząc
mnie wzrokiem .
Faktycznie nie byłam okazem piękna.
Poczochrane włosy , brak makijażu, wielka bluza, której czasy świetności
minęły już dawno i obcisłe spodnie dresowe odrobinę krótsze niż 3 lata temu
,kiedy je kupiłam.
-Oprócz tego ,że zdążyłeś się ubrać to wcale
nie wyglądasz lepiej.- odburknęłam urażona zupełnie mijając się z prawdą.
Może jego włosy nie były jakoś specjalnie
umodelowane , ale i tak prezentował się…
zbyt doskonale! Ale przecież nie musiał o tym wiedzieć.
Wypuścił powietrze zrezygnowany i zaczął
przybliżać się jeszcze bardziej.
Spanikowałam. Mój pierwotny instynkt
zadziałał. Odsunęłam się.
Wszedł do środka powitany cichą obelgą ,
która odruchowo wypłynęła z moich ust.
- Zostańmy parą. – powiedział bez
jakichkolwiek wstępów. Wtedy zrozumiałam ,że Bóg nie wszystkim ofiarował tak
wspaniałe urządzenie ,jakim jest mózg.
- Co?- zapiszczałam zaskoczona.
- To moja propozycja.- dodał .
- Zdurniałeś do reszty.- skwitowałam jego
pomysł.
- Musiałem spróbować. –zaśmiał się widząc
moją zdezorientowaną i jednocześnie przestraszoną minę.- Wiedziałem ,że tak
zareagujesz więc trochę udoskonaliłem mój plan.
- Ten twój geniusz to ty głęboko ukrywasz
przed światem.- powiedziałam.
- Nie licz ,że mnie sprowokujesz!-ostrzegł .-
Zaczynam uodparniać się na twój podły charakterek. Będziemy parą przez 24
godziny . To będzie taki test. Wchodzisz w to ,czy tchórzysz?
Spojrzałam na niego jak na kosmitę. Jego
planeta musiała mieć go dość i dlatego pewnie podesłała go na Ziemię ,żeby
dręczył innych. Szczęśliwą wybranką zostałam ja! Dobrzy ludzie zawsze mają w
życiu pod górkę…
W końcu z braku ciekawszego zajęcia zgodziłam
się. Po głębszej analizie uznałam ,że mogło mieć to jakieś plusy.
- Za 20 minut przyjdę po ciebie i zejdziemy na
śniadanie. – oznajmił i ruszył w stronę drzwi.
-Sam nie trafisz? –spytałam podirytowana.
Spojrzał na mnie pomału tracąc cierpliwość.
Szczepionka na „mój podły charakter” chyba jednak się nie sprawdzała.
- No dobra.- zgodziłam się z wielkim trudem.
Kiedy już prawie miał zniknąć zza drzwiami
,wychylił się na moment i dodał:
- Zapomniałem jeszcze o czymś . Wszyscy
wiedzą już ,że jesteśmy parą. Chciałem zapobiec nie zręcznym sytuacjom.
Kiedy zamknął za sobą drzwi obiecałam ,że to
właśnie ja będę tą osobą ,która własnoręcznie go udusi.
**
Kiedy wyszłam z pokoju była już prawie 9 .
Moja poranna toaleta odrobinę przedłużyła się ,ale to przecież nie była moja
wina. Zegarek. On zawsze jest sprawcom wszystkiego ,co złe. Zawsze!
-Wiesz ,że czekam tu już prawie 30 minut? –
odezwał się Maciek . Kiedy usłyszałam jego głos podskoczyłam przestraszona. Nie
dość ,że dręczyciel to jeszcze się skrada! Ja to mam gust…
- A mówią, że zakochani czasu nie liczą .-
odburknęłam zakluczając drzwi pokoju.
- Najwidoczniej nie wiedzą ,co to znaczy
czekać na ciebie ,zanim łaskawie wyjdziesz. – odparł .
Grał w moją grę. Prowokacja i zmiana tematu i
tak na okrągło. Pionkami były nasze uczucia . Gwałtownie stawialiśmy kolejne
kroki na planszy zbudowanej z kruchego lodu . Musiałam przyznać rację tym ,
którzy twierdzili ,ze adrenalina uzależnia.
- Ej ty Pani zamyślona , idziemy? – spytał
machając mi przed oczami swoja ręką.
Kiwnęłam zrezygnowana głową i już chciałam
iść ,kiedy poczułam ,że…
- Ty sobie chyba żartujesz! – zawołałam
zszokowana ,kiedy poczułam ,ze jego ciepła dłoń łapie moją.
- Każda prawdziwa para trzyma się za ręce!
–wytłumaczył rozbawiony moją reakcją.
Wiedziałam ,że nie odpuści. Nie pozostało mi
nic innego ,jak tylko ulec. Oczywiście gdybym chciała mogłabym krzyczeć, drapać
i tupać noga ,ale tak właściwie po co ?
**
Wciągnęłam powietrze po czym wstrzymałam
oddech. Zignorowałam maciejowy śmiech i weszliśmy do tej przeklętej stołówki.
W jednej chwili wszystkie głowy zwróciły się
w naszą stronę. Przysięgam to była najbardziej kłopotliwa cisza w moim życiu! Najdziwniejsze było to ,że
zamiast spalić tego przysłowiowego buraka bardziej byłam zajęta wymyślaniem kary
dla Maćka za to ,że mnie w to wrobił.
Pociągnęłam go za tą nieszczęsną rękę i
zaprowadziłam do stolika , przy którym siedziała Ewa i Kamil. Muszę przyznać
,że kiedy puścił moją rękę poczułam ,jakby coś ważnego zostało mi odebrane. To
tak ,jakbyś znalazła szczeniaka na swoim podwórku i przygarnęłabyś go do czasu
znalezienie prawowitego właściciela. Kiedy przyjeżdża właściciel ,aby odebrać
swojego pupila ,niby pozbywasz się kłopotu ,ale jednak jest ci trochę szkoda bo
zdążyłaś do niego przywyknąć, może nawet go polubiłaś. Choć od początku nie
należał do ciebie i twój smutek w ogóle nie jest uzasadniony.
-Nadal nie wierzę ,że nic mi nie
powiedziałaś! – powiedziała z żalem Ewa.
- A o czym ?- spytałam zamyślona robiąc sobie
jednocześnie kanapki.
- Masz chłopaka! I to w dodatku Maćka! –
zawołała poddenerwowana Ewa.- Po co ta gadka o Szymonie ,jak znowu robisz to
samo? Tak w ogóle to miałaś się trzymać podobno od niego z daleka.
Przerwałam smarowanie chleba. Spojrzałam na
Ewę mrużąc oczy. Przegięła.
- Co to za Szymon ?-spytał Maciek i pewnie
brnął by dalej temat ,gdyby nie Kamil ,który dyskretnym gestem dał mu do
zrozumienia ,że w tym momencie lepiej będzie ,jeśli nie będzie się odzywać.
- Po pierwsze Szymon to zupełnie inna
historia i nie rozumiem po jaką cholerę wplątujesz go do tej rozmowy , a po
drugie nie powiedziałam ci wcześniej bo jesteśmy parą od… od BARDZO niedawna.-
powiedziałam nienaturalnie spokojnie i poważnie. To nie był dzień na kłótnie.
Miałam za dużo spraw na głowie ,żeby skupić się tylko na jednej i poświecić jej
swoją energię.
- Na pewno obudziłaś się nagle i stwierdziłaś
,że akurat dzisiaj wyjawisz Maćkowi wszystkie uczucia.-zadrwiła Ewa . – Wybacz
siostro, ale nie wierzę w tę bajkę.
Zabolało. Nie chodziło oto ,że mi nie
wierzyła. Odrobina zdenerwowania wystarczało ,aby po kolei sypała moimi
sekretami bez jakichkolwiek skrupułów.
- Wierz sobie w co chcesz. Jestem z nim ,czy
tego chcesz czy nie .- rzuciłam zirytowana i powróciłam do wcześniejszych
czynności.
Ewa prychnęła rozwścieczona. Wstała i wyszła.
Żadne z nas już się nie odezwało. Po prostu siostrzany urlop jak
malowany!
**
Spacer
był tym ,czego potrzebowałam. Jego bezpieczne ramiona otaczające moje plecy ,
splecione dłonie i jego ciepły oddech na mojej szyi. Był tak blisko. Nie
chciałam ,żeby oddalił się nawet na centymetr. W tym momencie był dobrem
koniecznym.
Kiedy wszyscy wyprzedzili nas o jakieś 200
metrów nawet nie przyszło mi przez myśl ,żeby przyspieszyć. Mieliśmy własne
tempo. Zresztą pozycja ,w jakiej się poruszaliśmy nie sprzyjała wyścigom. To
było niesamowite, że żal do Ewy i złość całkowicie minęła. W jego ramionach
była magia. Byłam tak spokojna ,jak jeszcze nigdy. Jego ramiona wyciszały .
Sprawiały ,że czułam się jakbym śniła . Problem w tym ,że każdy sen kiedyś się
kończył…
**
To pierwszy rozdział ,który tak naprawdę mi się nie podoba. Bądźmy szczerzy jest nudny! Łatwiej pisze się skoczną historię ,kiedy w tv śmigają nasi ;pCo do zakończenia opowiadania to postanowiłam przedłużyć o parę rozdziałów ,ale tak czy tak zakończę to na Val di fiemme inaczej pomysł i nazwa straciłyby jakikolwiek sens.
Zastanawiam się nad drugą częścią ,która byłaby na innym blogu , to byłoby takie "parę lat później" z tymi bohaterami . Co myślicie o tym pomyśle?
Obiecuje ,że wieczorem nadrobię zaległości w Waszych blogach ;)
Dziękuję za poprzednie komentarze i proszę o kolejne !;)
PS. Dziękuję za zmianę wyglądu autorce bloga skoczne-lato.blogspot.com ;p
Pozdrawiam Was wszystkich ;)
Moja droga kochana Dorotko,
OdpowiedzUsuńty sobie teraz jaja robisz tak??? Na głowę upadłaś??!?! Ty stwierdzasz, że ten rozdział jest do bani?!?!
To ja ci powiem, że absolutnie błędnie myślisz! Wiesz dlaczego?? Podam Ci przykłady kiedy nie mogłam wytrzymać ze śmiechu:
- Wtedy zrozumiałam,że Bóg nie wszystkim ofiarował tak wspaniałe urządzenie,jakim jest mózg.
No proszę Cię, zaczęłam się śmiać jeszcze nie kończąc całego zdania xD
Drugi przykład, w którym mnie kompletnie zabiłaś to:
- Spojrzałam na niego jak na kosmitę. Jego planeta musiała mieć go dość i dlatego pewnie podesłała go na Ziemię ,żeby dręczył innych. Szczęśliwą wybranką zostałam ja! Dobrzy ludzie zawsze mają w życiu pod górkę...
Ty naprawdę uważasz, że ten rozdział jest beznadziejny? Oj, Dori, Dori!!! Kocham Cię <3
Rozdział cudowny!
Dziękuję Ci za informację, że ugięłaś się pod moją prośbą (i nie tylko), że pociągniesz jeszcze trochę tą cudowną historię!
Co do dalszego opowiadania, jeśli tylko masz koncepcję, pomysł to dlaczego nie? :D
Kocham i pozdrawiam i już nie bredzę!
U mnie są dwa rozdziały do przeczytania, mam nadzieję, że Ci przypadną do gustu!
http://milosci-nie-oszukasz.blogspot.com/
Dzięki za najdłuższy komentarz ,jaki dostałam w życiu !xD Oj tam ,ale nic się nie działo więc nie jestem zadowolona z tego rozdziału xD Zajrzę na pewno jeszcze dziś do ciebie i skomentuje ;)Pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa!
OdpowiedzUsuńIch relacja jest po prostu cudowna, niektóre wymiany zdań rozłożyły mnie na łopatki :D
OdpowiedzUsuńI tak w zasadzie to nie wiem, co Ci się nie podoba, ale każdy ma swój gust :) mi na szczęście się podobało, a to chyba najważniejsze, co nieeee? :D
Co do drugiej części - jestem za!
http://na-pare-chwil.blogspot.com/
Krotkie pytanie: Kiedy nastepny? :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z opinią Madelaine .
OdpowiedzUsuńCzyś ty na łeb upadła ? xd
To najlepszy rozdział :D
Oni są przesłodcy *___*
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
Twoja Monika xd
to jest najlepszy rozdział kiedy go czytałam to sobie wyobrażałam że Olka to ja bo jestem po uszy zakochana w Maćku on jest boski chcę kolejny ;) a ten pomysł kilka lat później jest świetny pozdro :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! a pomysł, by pisać ich historię, tylko kilka lat później również mi się podoba ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbe-my-lover.blogspot.com
zatrzymaj--mnie.blogspot.com
Ja chcę następny rozdział! Już tak długo nie ma...
OdpowiedzUsuńPewnie nie zdziwię, jeśli powiem, że Ewa mnie tu dość wkurzyła, ale cóż. Macieju, bo ja Ci tak bardzo gratuluję pomysłu, na złapanie jej w swoje "sidła" Gratuluję! :D
OdpowiedzUsuń