niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 9

Spałam jak dziecko. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek miała tak twardy sen. Zapewne spałabym o wiele dłużej ,gdyby nie… gdyby ktoś bezczelnie nie zaczął walić w drzwi mojego pokoju.
Uderzenia  były tak irytujące ,że za nic w świecie nie dało się ich zignorować. Choć próbowałam niejednokrotnie!
Chwiejnym krokiem wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Klnąc w międzyczasie odkluczyłam zamek i uchyliłam drzwi.
Maciek. No tak. Któżby inny mógł wpaść na pomysł ,żeby budzić mnie w środku ‘nocy’. Poczułam tak ogromną ochotę zapakować go do bagażnika , wtargać na skocznię i zrzucić z samej góry . Bez nart na pewno nie poradziłby sobie tak dobrze!
W końcu mnie obudził więc ,co jak co ,ale kara mu się należała bez dwóch zdań.
-Czego znowu ode mnie chcesz?- warknęłam na przywitanie jednocześnie ziewając potężnie.
-Nie musisz okazywać, aż tyle entuzjazmu przez to ,że mnie widzisz.- powiedział pobłażliwym tonem.- Mam do ciebie propozycję nie do odrzucenia.
-Każdą propozycję można odrzucić. Na pewno znasz definicję tego słowa?
Zignorował mój niemiły ton . Muszę przyznać ,że miał niezłą cierpliwość. Nie podejrzewałabym go o to.
- Mogę wejść? – spytał .
- Jestem w piżamie, a to jest moja tymczasowa sypialnia. Dodam ,że jest wcześniej rano. Teraz odpowiedź jest już zupełnie oczywista. – zironizowałam zaspana.
Wywrócił oczami. Zrobił krok w moją stronę. Nasze ciała się stykały. Twarze były zbyt blisko. Naprawdę nie wiedziałam, gdzie mam zatrzymać swój wzrok. Dusiłam się . Mimo to nie mogłam się poddać.
-Chcesz tak stać cały dzień?-spytał mierząc mnie wzrokiem .
Faktycznie nie byłam okazem piękna. Poczochrane włosy , brak makijażu, wielka bluza, której czasy świetności minęły już dawno i obcisłe spodnie dresowe odrobinę krótsze niż 3 lata temu ,kiedy je kupiłam. 
-Oprócz tego ,że zdążyłeś się ubrać to wcale nie wyglądasz lepiej.- odburknęłam urażona zupełnie mijając się z prawdą.
Może jego włosy nie były jakoś specjalnie umodelowane , ale i tak prezentował  się… zbyt doskonale! Ale przecież nie musiał o tym wiedzieć.
Wypuścił powietrze zrezygnowany i zaczął przybliżać się jeszcze bardziej.
Spanikowałam. Mój pierwotny instynkt zadziałał. Odsunęłam się.
Wszedł do środka powitany cichą obelgą , która odruchowo wypłynęła z moich ust.
- Zostańmy parą. – powiedział bez jakichkolwiek wstępów. Wtedy zrozumiałam ,że Bóg nie wszystkim ofiarował tak wspaniałe urządzenie ,jakim jest mózg.
- Co?- zapiszczałam zaskoczona.
- To moja propozycja.- dodał .
- Zdurniałeś do reszty.- skwitowałam jego pomysł.
- Musiałem spróbować. –zaśmiał się widząc moją zdezorientowaną i jednocześnie przestraszoną minę.- Wiedziałem ,że tak zareagujesz więc trochę udoskonaliłem mój plan.
- Ten twój geniusz to ty głęboko ukrywasz przed światem.- powiedziałam.
- Nie licz ,że mnie sprowokujesz!-ostrzegł .- Zaczynam uodparniać się na twój podły charakterek. Będziemy parą przez 24 godziny . To będzie taki test. Wchodzisz w to ,czy tchórzysz?
Spojrzałam na niego jak na kosmitę. Jego planeta musiała mieć go dość i dlatego pewnie podesłała go na Ziemię ,żeby dręczył innych. Szczęśliwą wybranką zostałam ja! Dobrzy ludzie zawsze mają w życiu pod górkę…
W końcu z braku ciekawszego zajęcia zgodziłam się. Po głębszej analizie uznałam ,że mogło mieć to jakieś plusy.
- Za 20 minut przyjdę po ciebie i zejdziemy na śniadanie. – oznajmił i ruszył w stronę drzwi.
-Sam nie trafisz? –spytałam podirytowana.
Spojrzał na mnie pomału tracąc cierpliwość. Szczepionka na „mój podły charakter” chyba jednak się nie sprawdzała.
- No dobra.- zgodziłam się z wielkim trudem.
Kiedy już prawie miał zniknąć zza drzwiami ,wychylił się na moment i dodał:
- Zapomniałem jeszcze o czymś . Wszyscy wiedzą już ,że jesteśmy parą. Chciałem zapobiec nie zręcznym sytuacjom.
Kiedy zamknął za sobą drzwi obiecałam ,że to właśnie ja będę tą osobą ,która własnoręcznie go udusi.
**
Kiedy wyszłam z pokoju była już prawie 9 . Moja poranna toaleta odrobinę przedłużyła się ,ale to przecież nie była moja wina. Zegarek. On zawsze jest sprawcom wszystkiego ,co złe. Zawsze!
-Wiesz ,że czekam tu już prawie 30 minut? – odezwał się Maciek . Kiedy usłyszałam jego głos podskoczyłam przestraszona. Nie dość ,że dręczyciel to jeszcze się skrada! Ja to mam gust…
- A mówią, że zakochani czasu nie liczą .- odburknęłam zakluczając drzwi pokoju.
- Najwidoczniej nie wiedzą ,co to znaczy czekać na ciebie ,zanim łaskawie wyjdziesz. – odparł .
Grał w moją grę. Prowokacja i zmiana tematu i tak na okrągło. Pionkami były nasze uczucia . Gwałtownie stawialiśmy kolejne kroki na planszy zbudowanej z kruchego lodu . Musiałam przyznać rację tym , którzy twierdzili ,ze adrenalina uzależnia.
- Ej ty Pani zamyślona , idziemy? – spytał machając mi przed oczami swoja ręką.
Kiwnęłam zrezygnowana głową i już chciałam iść ,kiedy poczułam ,że…
- Ty sobie chyba żartujesz! – zawołałam zszokowana ,kiedy poczułam ,ze jego ciepła dłoń łapie moją.
- Każda prawdziwa para trzyma się za ręce! –wytłumaczył rozbawiony moją reakcją.
Wiedziałam ,że nie odpuści. Nie pozostało mi nic innego ,jak tylko ulec. Oczywiście gdybym chciała mogłabym krzyczeć, drapać i tupać noga ,ale tak właściwie po co ?
**
Wciągnęłam powietrze po czym wstrzymałam oddech. Zignorowałam maciejowy śmiech i weszliśmy do tej przeklętej stołówki.
W jednej chwili wszystkie głowy zwróciły się w naszą stronę. Przysięgam to była najbardziej kłopotliwa cisza  w moim życiu! Najdziwniejsze było to ,że zamiast spalić tego przysłowiowego buraka bardziej byłam zajęta wymyślaniem kary dla Maćka za to ,że mnie  w to wrobił.
Pociągnęłam go za tą nieszczęsną rękę i zaprowadziłam do stolika , przy którym siedziała Ewa i Kamil. Muszę przyznać ,że kiedy puścił moją rękę poczułam ,jakby coś ważnego zostało mi odebrane. To tak ,jakbyś znalazła szczeniaka na swoim podwórku i przygarnęłabyś go do czasu znalezienie prawowitego właściciela. Kiedy przyjeżdża właściciel ,aby odebrać swojego pupila ,niby pozbywasz się kłopotu ,ale jednak jest ci trochę szkoda bo zdążyłaś do niego przywyknąć, może nawet go polubiłaś. Choć od początku nie należał do ciebie i twój smutek w ogóle nie jest uzasadniony.
-Nadal nie wierzę ,że nic mi nie powiedziałaś! – powiedziała z żalem Ewa.
- A o czym ?- spytałam zamyślona robiąc sobie jednocześnie kanapki.
- Masz chłopaka! I to w dodatku Maćka! – zawołała poddenerwowana Ewa.- Po co ta gadka o Szymonie ,jak znowu robisz to samo? Tak w ogóle to miałaś się trzymać podobno od niego z daleka.
Przerwałam smarowanie chleba. Spojrzałam na Ewę mrużąc oczy. Przegięła.
- Co to za Szymon ?-spytał Maciek i pewnie brnął by dalej temat ,gdyby nie Kamil ,który dyskretnym gestem dał mu do zrozumienia ,że w tym momencie lepiej będzie ,jeśli nie będzie się odzywać.
- Po pierwsze Szymon to zupełnie inna historia i nie rozumiem po jaką cholerę wplątujesz go do tej rozmowy , a po drugie nie powiedziałam ci wcześniej bo jesteśmy parą od… od BARDZO niedawna.- powiedziałam nienaturalnie spokojnie i poważnie. To nie był dzień na kłótnie. Miałam za dużo spraw na głowie ,żeby skupić się tylko na jednej i poświecić jej swoją energię.
- Na pewno obudziłaś się nagle i stwierdziłaś ,że akurat dzisiaj wyjawisz Maćkowi wszystkie uczucia.-zadrwiła Ewa . – Wybacz siostro, ale nie wierzę w tę bajkę.
Zabolało. Nie chodziło oto ,że mi nie wierzyła. Odrobina zdenerwowania wystarczało ,aby po kolei sypała moimi sekretami bez jakichkolwiek skrupułów.
- Wierz sobie w co chcesz. Jestem z nim ,czy tego chcesz czy nie .- rzuciłam zirytowana i powróciłam do wcześniejszych czynności.
Ewa prychnęła rozwścieczona. Wstała i wyszła. Żadne z nas  już się  nie odezwało. Po prostu siostrzany urlop jak malowany!
**
            Spacer był tym ,czego potrzebowałam. Jego bezpieczne ramiona otaczające moje plecy , splecione dłonie i jego ciepły oddech na mojej szyi. Był tak blisko. Nie chciałam ,żeby oddalił się nawet na centymetr. W tym momencie był dobrem koniecznym.
Kiedy wszyscy wyprzedzili nas o jakieś 200 metrów nawet nie przyszło mi przez myśl ,żeby przyspieszyć. Mieliśmy własne tempo. Zresztą pozycja ,w jakiej się poruszaliśmy nie sprzyjała wyścigom. To było niesamowite, że żal do Ewy i złość całkowicie minęła. W jego ramionach była magia. Byłam tak spokojna ,jak jeszcze nigdy. Jego ramiona wyciszały . Sprawiały ,że czułam się jakbym śniła . Problem w tym ,że każdy sen kiedyś się kończył…
**
To pierwszy rozdział ,który tak naprawdę mi się nie podoba. Bądźmy szczerzy jest nudny! Łatwiej pisze się skoczną historię ,kiedy w tv śmigają nasi ;p
Co do zakończenia opowiadania to postanowiłam przedłużyć o parę rozdziałów ,ale tak czy tak zakończę to na Val di fiemme inaczej pomysł i nazwa straciłyby jakikolwiek sens.
Zastanawiam się nad drugą częścią ,która byłaby na innym blogu , to byłoby takie "parę lat później" z tymi bohaterami . Co myślicie o tym pomyśle?
Obiecuje ,że wieczorem nadrobię zaległości w Waszych blogach ;)
Dziękuję za poprzednie komentarze i proszę o kolejne !;)
PS. Dziękuję za zmianę wyglądu autorce bloga skoczne-lato.blogspot.com ;p
Pozdrawiam Was wszystkich ;)

9 komentarzy:

  1. Moja droga kochana Dorotko,


    ty sobie teraz jaja robisz tak??? Na głowę upadłaś??!?! Ty stwierdzasz, że ten rozdział jest do bani?!?!
    To ja ci powiem, że absolutnie błędnie myślisz! Wiesz dlaczego?? Podam Ci przykłady kiedy nie mogłam wytrzymać ze śmiechu:

    - Wtedy zrozumiałam,że Bóg nie wszystkim ofiarował tak wspaniałe urządzenie,jakim jest mózg.

    No proszę Cię, zaczęłam się śmiać jeszcze nie kończąc całego zdania xD

    Drugi przykład, w którym mnie kompletnie zabiłaś to:
    - Spojrzałam na niego jak na kosmitę. Jego planeta musiała mieć go dość i dlatego pewnie podesłała go na Ziemię ,żeby dręczył innych. Szczęśliwą wybranką zostałam ja! Dobrzy ludzie zawsze mają w życiu pod górkę...


    Ty naprawdę uważasz, że ten rozdział jest beznadziejny? Oj, Dori, Dori!!! Kocham Cię <3
    Rozdział cudowny!
    Dziękuję Ci za informację, że ugięłaś się pod moją prośbą (i nie tylko), że pociągniesz jeszcze trochę tą cudowną historię!
    Co do dalszego opowiadania, jeśli tylko masz koncepcję, pomysł to dlaczego nie? :D

    Kocham i pozdrawiam i już nie bredzę!
    U mnie są dwa rozdziały do przeczytania, mam nadzieję, że Ci przypadną do gustu!
    http://milosci-nie-oszukasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za najdłuższy komentarz ,jaki dostałam w życiu !xD Oj tam ,ale nic się nie działo więc nie jestem zadowolona z tego rozdziału xD Zajrzę na pewno jeszcze dziś do ciebie i skomentuje ;)Pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ich relacja jest po prostu cudowna, niektóre wymiany zdań rozłożyły mnie na łopatki :D
    I tak w zasadzie to nie wiem, co Ci się nie podoba, ale każdy ma swój gust :) mi na szczęście się podobało, a to chyba najważniejsze, co nieeee? :D
    Co do drugiej części - jestem za!

    http://na-pare-chwil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Krotkie pytanie: Kiedy nastepny? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z opinią Madelaine .
    Czyś ty na łeb upadła ? xd
    To najlepszy rozdział :D
    Oni są przesłodcy *___*

    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
    Twoja Monika xd

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest najlepszy rozdział kiedy go czytałam to sobie wyobrażałam że Olka to ja bo jestem po uszy zakochana w Maćku on jest boski chcę kolejny ;) a ten pomysł kilka lat później jest świetny pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny! a pomysł, by pisać ich historię, tylko kilka lat później również mi się podoba ;) Pozdrawiam.
    be-my-lover.blogspot.com
    zatrzymaj--mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chcę następny rozdział! Już tak długo nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie nie zdziwię, jeśli powiem, że Ewa mnie tu dość wkurzyła, ale cóż. Macieju, bo ja Ci tak bardzo gratuluję pomysłu, na złapanie jej w swoje "sidła" Gratuluję! :D

    OdpowiedzUsuń